wtorek, 30 października 2012

38 Rozdział

                   ,,Śnie, które uczysz umierać człowieka
I ukazujesz smak przyszłego wieka
Uśpi na chwilę, to śmiertelne ciało
A dusza sobie niech pobuja mało!"


Esme:

    Weszłam przed moim Aniołem do sklepu z biżuterią. Zamierzaliśmy wybrać obrączki. Tanya już zaczęła mówić, że załatwi piękne i niesamowite, lecz obojga zakazaliśmy jej stanowczo do tego zadania się zbliżać. Chcieliśmy wybrać coś sami, co będzie ukazywało nas i naszą miłość, no i przy okazji spędzić więcej czasu ze sobą.
    Wnętrze sklepu było bardzo przytulne. Ściany wypełniało drewno, ustawione w pionie. Lada była ze szkła, tak jak większość mebli. 
    Uśmiechnęłam się sama do siebie, widząc mnóstwo obrączek. Ogromny wybór! Może znajdziemy właśnie tu te jedyne. Możliwe że będzie tak, jak z moją suknią ślubną. Tylko jedna była idealna, reszta przy niej była niczym. Gdy tylko ją założyłam, od razu wiedziałam, że to właśnie w niej zostanę panią Cullen; to było bardzo ważne.
    Podeszliśmy do lady z obrączkami, a przed nami od razu pokazała się pulchna kobiecina w różowej garsonce i wysokim, eleganckim koku z poważną miną. Uważnie przyjrzała się najpierw mnie, a potem mojemu ukochanemu. Badała go długo swoim wzrokiem, więc lekko odchrząknęłam, na co ona lekko podskoczyła i zwróciła się do mnie i Carlisle'a. 
   - W czym mogę służyć? - spytała cieniutkim głosikiem.
   - Szukamy obrączek - powiedział mój ukochany spokojnym głosem, nie odrywając wzroku od pierścionków. - Na razie się rozejrzymy, a jak coś przypadnie nam do gustu, to damy pani znać.
   - Dobrze - odrzekła i odeszła. 
    Poczułam, jak Carlisle chwycił mnie za dłoń. Uśmiechnęłam się i założyłam kosmyk włosów za ucho, pochylając się nad ladą. 
     Od razu moją uwagę przykuła mocno złota obrączka z napisem: ,,Na Wieczność". Była klasyczna, ale ten napis mówił sam za siebie. Odzwierciedlał mnie i Carlisle'a pod każdym względem. Przy tych wszystkich wymyślnych pierścionkach, ten wydawał się taki spokojny, delikatny, czuły... a ten napis! Pasował idealnie! Lecz ta cena...
   - Podoba ci się? - Anioł wyrwał mnie z zamyśleń. Kiwnęłam głową na tak. - Mnie też. Idealny, nieprawdaż?
    - Tak... - wyszeptałam. - Lecz popatrz na tą cenę! To zbyt dużo! Wydaliśmy już tyle pieniędzy na wszystko... a... a moja suknia była bardzo, a to bardzo droga! Nie mogę pozwolić na to, byś wydawał, aż tak dużo, gdyż ja nie mogę się do tego dołożyć... - Spuściłam głowę.
   - A kto powiedział, że musisz coś dawać? - Chciałam coś powiedzieć, lecz on mówił dalej. - Zostaniemy małżeństwem i to jest najważniejsze! U mnie pieniądze nie grają roli!
    Spojrzałam na niego z miłością. Był niesamowity! Miał mnóstwo pieniędzy, tyle że mógł mieć, co tylko chciał, jednak pomimo tego one go w ogóle nie obchodziły. Dla niego nie liczą się tylko dobra materialne, ale i uczucia. Teraz mnóstwo osób traci odruchy ludzkie, a on jest wampirem i potrafi kogoś obdarzyć taką ogromną miłością, że nie może ona się równać z niczym innym!
   - Weźmy tą. - Wskazałam na srebrną obrączkę ze złotym paseczkiem pośrodku, przechodzącym przez całość. - Jest najtańsza, ale nie najgorsza - skłamałam. Głos mi się trząsł i mój ukochany to najwyraźniej zauważył, lecz tylko przytaknął głową. Uśmiechnęłam się do niego czule.
    Wyszłam na zewnątrz, a Carlisle miał za ten czas kupić dwie obrączki. Wcześniej sklepikarka zmierzyła nam palce - dziwnie powiedziane: ,,zmierzyła palce" - i powiedziała, że przyśle nam je za trzy dni. Idealnie!

Carlisle:

    Esme wyszła na dwór, a ja miałem zakupić pierścionek wybrany przez nią, lecz nie zamierzałem tego robić. To nie ten ją urzekł. Pierwsza obrączka była idealna, i ona doskonale o tym wiem! Jednak ona jest zbyt uczciwa na to, by prosić mnie o to, bym wydawał na nią miliony. Jest niesamowita, ale tym razem mogła odpuścić. Obrączki zostaną z nami na wieczność... to właśnie one powinny oddawać nas i to co do siebie czujemy, a ja pragnąłem uszczęśliwić moją ukochaną.
    Zawołałem sprzedawczynię, która od razu przybiegła z wielkim uśmiechem na twarzy.
   - Więc, który to miał być? - spytała, a z jej twarzy nie znikał uśmiech.
   - Ten. - Wskazałem na obrączkę, w której wraz z moją ukochaną zakochaliśmy się. Nie miałem pojęcia, czy będzie na mnie zła, lecz w dniu ślubu nie będzie miała prawa nic zrobić z nią.
    Wiedziałem, że będzie udawała, że jest obrażona, chodź tak naprawdę w środku będzie szalała z radości. Znałem ją i dowiedziałem się, że kocha niespodzianki, lecz sama do tego by się nigdy nie przyznała. Za to ją kocham.
   - Przyślemy ją za trzy dni. Proszę tylko tu wpisać adres zamieszkania.
    Podała mi długopis, a ja wpisałem to, co trzeba, zapłaciłem i wyszedłem ze sklepu.
    Na wyjściu napotkałem moją ukochaną, która spojrzała na mnie smutnym wzrokiem, lecz uśmiechała się. Większość osób nie dostrzegłoby jej zawodu tym, że wybrała inną obrączkę, jednak ja doskonale go rozpoznawałem. Sam bym się smucił, ale dobrze wiem, że jej ,,skąpy" wybór, będzie całkowicie inny. Cieszyło mnie to, więc tylko ją przytuliłem.
   - Chodźmy już do domu. - Posłałem jej ciepły uśmiech.
   - Załatwiłeś już wszystko?
   - Tak.
   - Przyjdzie za trzy dni, prawda? - Przytaknąłem głową. - Mogę ją odebrać...
   -  Nie! - Nie mogła zobaczyć obrączek przed ślubem. - Nie powinnaś zaprzątać sobie tym głowy... Irina i Carmen na pewno załatwią to za nas. Zresztą z całą pewnością będą się do tego rwać! - zaśmiałem się.
   - No dobrze... - Kamień spadł mi z serca. - A czy masz już smoking?
   - Tak. - Przytaknąłem.
   - Buty?
   - Tak.
   - A czy masz..... ?
   - Mam wszystko! - Pocałowałem ją w usta. - Wszystko jest gotowe i nie powinnaś się teraz niczym martwić! Za tydzień zostaniesz moją żoną i chcę, abyś w końcu odpoczęła. Pomimo tego, że prawie wszystko przygotowały Tanya, Irina, Kate i Carmen, to ty się stresujesz najbardziej.
   - No dobrze... - westchnęła. - Ale mam jedno pytanie. Jak dziewczyną udało się w tak krótkim czasie załatwić sale? Przeważnie trwa rok za nim będzie można urządzić wesele w miejscu, które się wybrało. - Zaśmiałem się.
   - To pewnie dzięki ich urodzie i... sporej łapówce!
   - Po co pytałam! - Przytuliłem ją do siebie. Tak bardzo ją kochałem, a szczególnie kochałem w niej to, jak się złościła.

_________________________

    I jak się podoba? Nudne, prawda?
    Przepraszam, że tak długo nie pisałem, jednak szkoła mnie przytłacza! Ale chciałam wam się czymś pochwalić: dostałam +4 z odpowiedzi z matematyki! Nie wierzę w to! Jestem prze szczęśliwa!
    Teraz mam 3 dni wolnego + jeszcze weekend, więc postaram się jeszcze coś dodać. A zresztą, czy ktoś jeszcze w ogóle o moim blogu pamięta?

czwartek, 11 października 2012

37 Rozdział

Esme:

    Przyglądałam się sobie z wielką dokładnością. Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam. Wyglądałam oszałamiająco! To głupie, że mówię tak sama o sobie, lecz była to prawda. Suknia, którą znalazłam, leżała na mnie doskonale, co było niezwykłe, ale najważniejsze było uczucie, które towarzyszyło mi w tej chwili. Byłam taka szczęśliwa! Nigdy bym nie pomyślała, że stanę w sukni ślubnej, w której poślubię kogoś, kogo pokocham. Jedyne co było mi przypisane, to brzydka, stara suknia ślubna, i właśnie w niej wyszłam za... Nie mam ochoty przypominać sobie tego wszystkiego!
    Dotknęłam opuszkami palców koronki, która była na satynowym materiale. Talia kończyła się pod biustem, i oznaczał ją pasek z pereł. Wyglądała dostojnie, z klasą, lecz również uroczo, zniewalająco... Pragnęłam, aby ślub odbył się właśnie w tej chwili!
    Carlisle, jak się przed chwilą dowiedziałam, od razu po przyjściu z pracy miał pojechać z Edward'em i Eleazar'em po smoking, który był już wcześniej zamówiony, ale ja nie miałam o tym pojęcia. Na całe szczęście było to już z głowy. Jeszcze tylko tysiące rzeczy do załatwienia!
    Przebrałam się szybko i podeszłam do lady, gdzie czekały już na mnie moje druhny. Miały przy sobie duże, fioletowe torby. Uśmiechnęły się na mój widok i już miały się mnie zapytać, co wybrałam, lecz tylko pokręciłam głową i spojrzałam na sprzedawczynię.
    Suma, którą mi powiedziała, była ogromna! Nigdy bym nie pomyślała, że suknia ślubna może kosztować ponad dwa miliony! Jednak trudno się temu dziwić, gdy jest ona tak cudowna.
    Tanya szybko poszperała w torebce i podała sprzedawczyni ogromną sumę. Były to zawinięte osobno kupki pieniędzy, lecz razem było ich ogromnie wiele!
   - Skąd ty miałaś tyle pieniędzy przy sobie? I w ogóle to jest torebka? Jest niesamowitych rozmiarów! - spytałam, patrząc na blondynkę.
   - Carlisle zaopatrzył nas w niezłą sumkę. Powiedział, że dla ciebie mógłby wydać wszystko, byle być byłą szczęśliwa. - Obdarzyła mnie słodkim uśmiechem. - A to. - Wskazała na torebkę. - Dostałam kiedyś na urodziny, ponieważ pieniądze, które mam zamiar wydać, nigdy się nie mieszczą! To straszne! - Spojrzałam na nią zaskoczona. To wszystko było naprawdę dziwne! W ogóle, jak mogłam nie zobaczyć tego, że Tanya taszczę za sobą prawie dwa miliony!
    Dobrze. Nieważne. Teraz trzeba skupić się na reszcie, czyli...
   - A co z salą? Zanim będziemy mogli jakąkolwiek wynająć, to minie prawie rok!
   - Dlatego wesele odbędzie się pod wielkim, biały namiotem, a ceremonia na świeżym powietrzu. Zawsze najlepiej iść łatwiejszą drogą, ale w tym przypadku również piękniejszą! - zaśmiała się Irina. - I spokojnie. Dekoracje, kwiaty, stoliki, ksiądz, katering... wszystko jest już gotowe!
   - Ale... jak? - Patrzyłam na nie zdezorientowana. Jakim cudem udało im się to wszystko załatwić w tak krótkim czasie?
   - Gdy tylko dowiedziałyśmy się, że Carlisle się żeni, to od razu zabrałyśmy się za przygotowania.
    Wszystkie przytuliłam. Byłam szczęśliwa, że mi pomogły. Sama bym nie dała rady! Anioł ma niesamowitych przyjaciół! Cieszę się, że je poznałam.
   - Jedyne co musisz zrobić, to wybrać z Carlisle'm obrączki i to, co ma powiedzieć ksiądz, bo jestem pewna, że z pewnością chcecie coś w tekście pozmieniać. - Pokiwałam znacząco głową.
    Chciałam, jak najszybciej dotrzeć do domu i pojechać z moim ukochanym po obrączki. Wiedziałam, że będzie to miłe, gdy oboje będziemy wybierać coś, co będzie oznaczało nasze małżeństwo.


Carlisle:

    Przed chwilą wróciłam do domu. Byłem z Edward'em i Eleazar'em po smokingi, lecz Esme dalej nie było. Na całe szczęście nie musiałem długo czekać. Po nie całych trzydziestu minutach była w domu.
    Przywitałem ją namiętnym pocałunkiem, na co wszyscy wybuchli śmiechem, a Carmen stwierdziła, że nie mogę bez mojej narzeczonej wytrzymać kilku godzin i jest ciekawa, jak radzę sobie w pracy. Odrzekłem, że  jest trudno, lecz pocieszam się, że za niedługo będę ponownie z nią, na co Esme pocałowała mnie w policzek.
   - Carlisle - wyszeptała moja ukochana, gdy byliśmy razem w sypialni. - Podobno mamy wybrać obrączki i wymyślić tekst na ceremonię. - Pokiwałam znacząco głową.
    Głaskałem ją po włosach, a ona siedziała obok mnie na sobie i opierała się głową o moje ramię; miała zamknięte oczy.
   - Pojedziemy jutro, dobrze? Teraz chcę spędzić z tobą, jak najwięcej czasu. - W odpowiedzi usłyszałem jej ciche mruknięcie.
    Zauważyłem, że gdy tylko jesteśmy razem, to ten czas przeznaczamy na siedzenie w naszej sypialni na sofie w ciszy. Ale po co słowa? Przecież to nie wszystko... Zresztą wydaje mi się, że nieświadomie robiliśmy to, by powstrzymać się przed zbliżeniem, co było trudne dla nas obojgu, lecz wiedziałem, że już niedługo zakosztuje rozkoszy, jaką będzie ciało mojej bogini.
    Sam po chwili zamknąłem oczy. Rozkoszowałem się przyjemnie spędzonym czasem z moją ukochaną. Wiedziałem, że już wszystko gotowe, co do naszego ślubu, i zawdzięczałem to Denalą. Dzięki nim nie musimy biegać z obawą, że nie zdążymy, tylko spokojnie cieszymy się sobą. Zaproszenia zostały już dawno rozesłane. Zaproszonych było ponad dwieście osób, ponieważ dochodziła do tego spora grupa. Nasi sąsiedzi, znajomi z pracy... Wszyscy przyjęli nas tu z uśmiechem na twarzy, co mnie ucieszyło. Jednak wciąż brakowało mi przestrzeni w domu, co niedługo miało się jeszcze pogorszyć.
     Za tydzień przyjedzie tu jeszcze więcej moich przyjaciół, których poznawałem przez całą moją egzystencję. Dom będzie wypełniony wampirami, a ja wiedziałem dobrze, że moją ukochaną ten fakt przeraża i przytłacza. Chciałem, aby nie przejmowała się tym, lecz nie wiedziałem jak.


______________

Przepraszam was za tą długą przerwę. Postaram się częściej dodawać, lecz obawiam się, że będzie to mało możliwe. Mam mnóstwo nauki i przytłacza mnie to i wciąż próbuję jakoś z tego wybrnąć. Jutro mam sprawdzian z fizyki, więc trzymajcie za mnie kciuki!
Ten rozdział dedykuję wam wszystkim za to, że ze mną wytrzymujecie! Kocham was! ;*