sobota, 7 lipca 2012

19 Rozdział

Esme:


    Weszłam do mojego starego domu; byłam cała spięta. Nie był on tak okazały, jak ten w którym mieszkałam. Ściany były białe, ale teraz są bardzo zniszczone, a tapeta w salonie była zdarta. Tyle spędziłam tu lat. Pamiętam jak kiedyś przez kłótnie z braćmi, wylałam całą zupę na ścianę. Spojrzałam na kuchnie; ślad dalej był. Uśmiechnęłam się, ale zaraz zmieniłam minę na smutną, widząc gniew mojej matki.
    Obróciłam głowę i spojrzałam na Carlisle. Wszedł do mieszkania, a na jego twarzy znajdował się niesamowity spokój. Za pomocą ust bezgłośnie wyszeptał: ,,wszystko będzie dobrze". Nie wiedziałam tym razem, czy mogę mu zaufać.
   - Niech twój przyjaciel usiądzie o tu, na fotelu - wskazała na fotel. - Chcesz coś chłopcze do picia? - Carlisle usiadł.
   - Nie, dziękuje. - Uśmiechnął się do mojej matki.
   - Na pewno? Jak nie, to nie. - Wzruszyła ramionami. - A ty Esme, chodź ze mną. Musimy porozmawiać!
    Znałam dobrze ten głos, którym teraz przemawiała. Gdy tylko coś przeskrobałam, był on szorstki i było w nim tyle gniewu... nienawidziłam go! Chciałam, aby te całe spotkanie dobiegło końca i w końcu mogłabym spokojnie wrócić z moim Aniołem do domu i odwdzięczyć mu się za to, że wycierpiał ze mną na tych zakupach; dobrze widziałam jego znużenie, gdy przeszukiwałam wieszaki. Dla niego było to wszystko monotonne, lecz ja to kochałam. Bowiem nigdy nie miałam okazji mieć tak wielkich zakupów. Gdy byłam z Charleas'em miałam tylko trzy sukienki, a teraz Carlisle obdarowuje mnie co chwila nowym, wspaniałym prezentem, od ciuchów po biżuterię i różnego rodzaju buty.
    Peszyło mnie to, bowiem ja nie miałam nic dla niego. Zawsze mu to powtarzam, lecz on mówi, że to ja jestem dla niego najlepszym prezentem i że stara się to spłacić, ale jestem tak droga, że nie ma na świecie takiej sumy, by mógł w końcu się odwdzięczyć za ten cud, jaki dostał. Zaprzeczałam mu, ale on miał swoje zdanie i nic nie mogło go przekonać do tego, że jest inaczej. Kochałam go pod każdym względem i z mojej perspektywy było takie zdanie, że to ja powinnam spłacać ten cały ,,dług" za to, że go mam. Nie zasłużyłam na niego i dobrze o tym wiedziałam. Po prostu czysty przypadek połączył nas razem, albo przeznaczenie? Nie znałam odpowiedzi, ale byłam szczęśliwa, że mam kogoś takiego u boku. Nie każda kobieta może mieć kogoś takiego jak Carlisle.
    Weszłam do kuchni kilka sekund później po mamie, która stukała palcami o stół. Wyglądała groźnie. Jedyne czego mogłam się teraz obawiać, to tego że ją zaatakuje. Ja oczywiście bałam się tego, że urządzi mi tu niezłą awanturę, co było już przesądzone.
   - Czy ty w ogóle wiedziałaś, że twój BYŁY mąż nie żyje? - Popatrzyła na mnie wzrokiem drapieżcy i wyszeptała to, by Carlisle nic nie usłyszał, lecz ja wiedziałam, że wszystko jest dla niego wyraźne. - Znajdujesz sobie kogoś innego. A wiesz co mnie w tym wszystkim najbardziej śmieszy? To jest doktor Cullen! To właśnie za nim szaleje każda kobieta, a tu nagle taka zwykła prostaczka jak ty ma go od zaraz! Mogłabyś mi to jaśnie wytłumaczyć, bo tego w ogóle nie pojmuję?
   - Kocham go! To nie jest coś przymusowego, tak jak mój ślub z... z  Charleas'em - jego imię powiedziałam, dławiąc się. - On mnie bił, nawet wtedy gdy byłam w ciąży, dlatego moje dziecko zmarło. Uciekłam i chciałam skoczyć z klifu i właśnie wtedy ten człowiek mnie uratował - wskazałam na salon. - Udzielił mi pomocy. Jestem mu wdzięczna, ale nigdy bym sobie nie wyobraziła, że będę mogła być z nim. Nawet nie pojmujesz mojego szczęścia, a do śmierci mojego byłego męża nie chcę się nawet wtrącać.
   - Miałaś dziecko?! - Wykrzyknęła to tak głośno, że poczułam jak stół drga.
   - Tak, miałam. - Wpatrzyłam się w stół. Moje oczy stały się suche. Nie chciałam tak bardzo o tym pamiętać.
   - A co z tym całym doktorkiem? Jesteś pewnie z nim tylko dla przyjemności i jego forsy. - Prychnęła.
   - On nie jest taki jak ci się wydaje. Dla niego zbliżenie się jest nie do pomyślenia przed ślubem, a ja to szanuje. - Spojrzałam w jej oczy z wściekłością. Nie chciałam, by tak mówiła. - Nie obchodzi mnie to ile ma pieniędzy. Kochałabym go nawet wtedy, gdyby nie miał domu, ani żadnych funduszy.
   - Wstrętna gadanina! - Matka splunęła na posadzkę. - Lepiej wynoś się stąd! Zbezcześciłaś tą rodzinę! - Pokazała mi wyjście.
     Wyszłam. Podeszłam do mojego ukochanego; miał zbolałą minę. Wstał i podszedł do drzwi, by mi je otworzyć i wtedy do domu wpadła kobieta i mężczyzna. Był to mój brat z...
   - Esme?! - Mój brat wykrzyknął i przytulił mnie. - Myślałem, że nie żyjesz! Poznaj moją żonę...
   - Arthur! - Chciałam go uspokoić. - Ja, ja muszę iść!
    Pociągnęłam Carlisle za rękę. Nie chciałam spędzić w tym domu, ani minuty więcej. Pragnęłam znaleźć się jak najszybciej z dala od tego miejsca. Mój ukochany dokładnie zrozumiał o co mi chodzi i wampirzym tempem pobiegł wraz ze mną do domu. Przemieszczaliśmy się między różnymi domami, które były ścieśnione, przez co nikt nas nie widział. Cały czas trzymałam jego dłoń.

Carlisle:

    Stałem w progu i patrzyłem na to, jak cierpi. Nie mogłem znieść jej smutku, lecz za każdym razem, gdy do niej podszedłem, odganiała mnie i mówiła, abym się nie martwił. Lecz i tak nie chciałem zostawić jej
samej sobie. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym w jaki sposób pozostawił ją tu.
    Niedługo mieliśmy opuścić to miasta, ale wcześniej chciałem załatwić sprawę, która w danej sytuacji wydawała mi się najtrudniejsza, ale zarazem najpiękniejsza i jedyna.
    Usiadłem obok mojej ukochanej. Uniosła głowę, która dotychczas trzymała w kolanach, i spojrzała na mnie. W jej oczach mogłem ujrzeć tyle smutku i cierpienia...
   - Carlisle... - wyszeptała. Wiedziałem o co jej chodzi.
   - Esme, proszę - powiedziałem to prawie błagalnie. - Nie karz mi się od ciebie oddalać, kiedy widzę cię w tak opłakanym stanie. - Popatrzyłem na kilka toreb obok szafy. - Mam dla ciebie propozycję, ale musisz się zgodzić teraz.
   - A co jeśli potem będę żałować tego, że się zgodziłam? - Spojrzała w moje oczy, a ja w jej. Chwyciłem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie; nie stawiała oporu. Kiedy trzymałem ją w ramionach, czułem przyjemne mrowienie na całym ciele.
   - Wyjdę teraz, ale niedługo wrócę. Chcę, abym jak przyjdę była gotowa do wyjścia. Mam dla ciebie niespodziankę. - Ucałowałem ją w głowę.
   - Zgoda - westchnęła.
    Przymknęła powieki. Wyglądała, jakby spała. Była cudowna. Wstałem, a on oparła się o framugę łóżka.
   - Niedługo wrócę - uśmiechnąłem się, a ona odwzajemniła to lekkim półuśmiechem.
    Założyłem na siebie mój czarny płaszcz i wyszedłem z mieszkania. Pokierowałem się w stronę miasta. Byłem pewien, co zamierzam dziś zakupić.

____________________________________________________________________________________________

    Rozdział miał być dodany wczoraj, ale wena wróciła właśnie dziś! Nawet nie wiecie,  jak jestem szczęśliwa z tego powodu! Dopiero z perspektywy Carlisle dziś pisałam, dlatego ta część, gdzie opisuje postacią Esme może być nudna. Liczę na wasze komentarze, których liczba się niestety zmniejsza. ;( Jest mi z tego powodu smutno, bo to dzięki wam tu jeszcze jestem! Nawet nie wiecie, jak takie miłe opinie o moim blogu radują mnie! Nawet samo "super" jest dla mnie czymś niesamowitym! Komentujcie, piszcie co jest źle! Proszę! Jesteście moją inspiracją!

6 komentarzy:

  1. Rozdział... Cudny! Szkoda mi Esme! Jak jej własna matka mogła mówić do niej takie rzeczy!
    Czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny. Ode mnie zawsze jest anonimowy komentarzyk [w poprzednim rozdziale się podpisałam].Czekam z niecierpliwością na następny xD

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo mi się podoba,ślicznie

    no i chyba osobiście domyślam się co chce jej kupić, chyba że mam złe przeczucie ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. yep. dopiero dzisiaj przeczytalam, bo wczesniej zajeta bylam doktorem housem xdx super, jak zawsze, fajna była ta kłótnia z esme i jej matką. szkoda, że nie wydrapały sobie oczu, zawsze byłaby jakaś akcja. xd powiem nawet, że oczami esme było ciekawsze, niż carlisle'a. hahaa, a ja już wiem, co carl chce jej kupić! :D:D:D najlepszy tekst: zbeszcześciłaś tą rodzinę! wypierdalaj stąd! xd no wiem, to ostatnie dodałam, ale zbeszcześciłaś rodzinę było świetne. esme wylała zupę na ścianę? o.O nie znałam jej od tej strony. może ona także skrywa w sobie jakąś dzikuskę i mam nadzieję, że pokaże swoją twarz bestii przy rychanku xd ;p
    PS: sory, nie chce mi sie pisac dluzszego komentarza, bo przed chwila sie wywaliłam i walnęłam w kolano i niedobrze mi xd
    PS2: pisze się Charles, a nie Charleas xd tak przynajmniej jest napisane tutaj: http://twilightsaga.wikia.com/wiki/Esme_Cullen


    TurboDymoHansmen/ Trampsten

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam to czytać : ) !

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne jak zawsze zresztą :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz i ten miły i ten nie, lecz na razie się takowy nie zdarzył i jestem dzięki temu bardzo szczęśliwa!
Proszę nie umieszczanie tutaj reklam swojego bloga, bo zostanie to natychmiastowo usunięte!
Pod waszymi komentarzami zostawiajcie linki do waszych blogów. Na pewno je odwiedzę. ;)