,,Rozmowa klei się nawet wtedy,
gdy jesteśmy przesiąknięci
całkowitym strachem."
Esme:
Weszłam do korytarza, by przywitać gości. Ujrzałam w nich trzy blondynki, brunetkę i bruneta. Brunet - Eleazar. Brunetka - Carmen. Tego mogłam się spokojnie domyśleć, a także kim jest jedna z blondynek, której włosy były bardziej pomarańczowe - Tanya. Kleiła się do Edward'a, a ten tylko stał nieruchomo ze spiętymi mięśniami, zaciśniętymi wargami i wytrzeszczonymi oczami. Po tym poznałam, jak ona ma na imię.
Uśmiechnęłam się lekko do przybyszów, chodź naprawdę w środku umierałam ze strachu.
W pasie poczułam czyjeś ramiona. Odwróciłam się i ujrzałam mojego Anioła. Uśmiechnął się do mnie, a następnie ten cudowny uśmiech przeniósł na gości.
- Moja narzeczona, Esme. - Wymawiając te słowa, przytulił mnie jeszcze bardziej. Ja sama nie mogłam się ruszyć. - Esme, to Tanya, Irina, Kate, Carmen i Eleazar. - Po kolei wskazał na każdego.
Wszyscy posłali mi przyjazny uśmiech.
- Jak miło cię poznać! - Tanya podbiegła do mnie i wyrwała mnie z objęć mojego ukochanego i przytuliła mnie.
- Mnie cie-bie t-t-też... - wydukałam.
Przywitałam się jeszcze z resztą gości i wskazałam każdemu pokoje, które wcześniej przygotowałam. Ucieszyło mnie to, że im się spodobały. Każdy poszedł się rozpakować, dzięki czemu miałam chwilę na to, aby spędzić ją z moim Aniołem.
Usiadłam obok niego na sofie w sypialni. Czytał jakąś książkę, ale nie za bardzo interesowało mnie jaką. Położyłam głowę na jego ramieniu i teatralnie westchnęłam. Carlisle od razu oderwał się od lektury i spojrzał na mnie z troską.
- Coś się stało? - spytał. W jego głosie było tyle czułości, że mogłabym się w niej cała zanurzyć i jeszcze by było kilka metrów wzwyż.
- Nie, nic... - powiedziałam to z przekąsem w głosie. - Poznałam dzisiaj miłą wampirzycę, Lucy. Mogłam sobie wyobrazić minę Carlisle'a na słowo ,,wampirzycę", ponieważ teraz nie patrzyłam na jego twarz. - Gadatliwą, ale miłą. - Uśmiechnęłam się sama do siebie, na wspomnienie rozmowy z nią.
Popatrzyłam na mojego ukochanego, i gdy miał już coś powiedzieć, ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę - wyszeptał półgłosem. Czyżbym go przestraszyła tym, że poznałam kogoś, kto nie jest człowiekiem? Czy było w tym coś złego? Na pewno nie. On sam zna mnóstwo wampirów...
W drzwiach ukazał się Eleazer. Wszedł pewnym krokiem do pokoju. Obdarzył mnie uśmiechem. Wstałam ze sofy i oznajmiłam, że pójdę sprawdzić, co się dzieje z Edward'em, bo siedzi w swoim pokoju skulony.
Carlisle i Eleazer skinęli tylko głową, a ja pokierowałam się w stronę pokoju miedzianowłosego.
Zanim nawet zapukała, usłyszałam tylko ,,proszę". Weszłam do środka i zaniemówiłam. Edward siedział w kącie i obejmowała swoje nogi szczelnym uściskiem. Usiadłam na sofie i spojrzałam na niego smutnym wzrokiem.
Chciałam jakąś zacząć rozmowę, lecz on mi natychmiastowo przerwał.
- Nie daję rady! Tanya mnie zamęczy! Cały czas trzyma mnie za łokieć i opowiada jakieś głupoty o domku w górach! To nie jest do zniesienia! - westchnął i usiadł obok mnie. - Esme, ja nie wiem, czy dam rady spędzić z nią dwa miesiące w jednym domu...
- Edward, a co ja mam powiedzieć? - Spojrzałam na niego błagalnym tonem. - Nie znam nikogo z przyjaciół Carlisle'a, a niedługo przyjedzie więcej! JESTEM PRZERAŻONA! Nie wiem, czy sobie poradzę... To trudne, szczególnie że jestem z tym wszystkim sama...
- Nie jesteś sama. Jestem ja i Carlisle i ta Lucy - zaśmiał się. - Masz rację, jest bardzo gadatliwa! - Zaśmiałam się równo z nim, lecz po chwili posmutniałam.
- Tak, tobie i jej mogę, to powiedzieć, ale boję się pisnąć nawet słowo Carlisle'owi! Nie chcę go tym urazić...
- Urazić? Czym? Nie masz czym. On cię kocha. Powinnaś mu zaufać i to powiedzieć. On na pewno tego chce. - Poklepał mnie przyjaźnie po ramieniu.
- Tak myślisz? - Kiwnął znacząco głową. - Czyli mam stawić czoło czemuś, czego się boję, tak? Zatem ty masz tu zostać i przetrwać te dwa miesiące. Tak Edward nie może być, że ona wciąż będzie myślała, że ma u ciebie jakiekolwiek szanse. Musisz jej pokazać, że ci na niej nie zależy i...
- Nie, nie będę udawać geja! - W jego głosie było słychać oburzenie, które było udawane.
- Oczywiście, jak sobie chcesz! - zaśmiałam się. - Ale powiem ci jedno, nie będzie łatwo ją od siebie odgonić. Na całe szczęście jest tylko tobą zauroczona! To nie miłość. - Uśmiechnęłam się do niego pocieszająco. - Ale nie chowaj się po kątach.
- Ym... To chyba będzie najlepszy pomysł! - Wybuchliśmy śmiechem. - Carlisle został sam, a wiem, że chcesz do niego iść, więc się nie powstrzymuj. - Westchnęłam. - Ale masz mu o tym powiedzieć!
Podniosłam się z fotela i wyszłam z pokoju Edward'a. Czekała mnie teraz rozmowa z Carlisle'em, czego bardzo, a to bardzo się bałam. Nie wiedziałam czemu, ale nie chciałam mu mówić o tym. Musiałam się jednak przełamać!
_____________________
Rozdział nie za długi, lecz dziś chyba było mnie stać tylko na tyle, i zresztą chciałam zakończyć właśnie w takim momencie, może nie za bardzo ekscytującym, ale momencie! ;d Komentujcie!
czekam na dalszy przebieg wydarzeń ;)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję,że Edward i Esme sobie poradzą ;p
no ,to czekam na kolejny
No i Edek się załamał... Szkoła przerwania..
OdpowiedzUsuńTen rozdział mi się bardzo podoma, mimo że krótki. No jestem ciekawa czy Lucy przyjdzie ze swoim partnerem i czy będzie spoko xD
szkoda
OdpowiedzUsuńze w takim momencie zakonczyłam
ale rozdział dobry :)
zakonczyłas*
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się tej ważnej "rozmowy".
OdpowiedzUsuńA tak, to rozdział fajny,życzę weny :*
Oj... Moment był baardzo ekscytujący. Nie mogę się doczekać rozmowy! A co do rozdziału... No cóż... Świetny. :D
OdpowiedzUsuńBiedna Esme tak strasznie sie denerwuje
OdpowiedzUsuńKiedy bedzie slub?
zaprszam nn u mnie http://bella-i-mala-kopia-jego.blogspot.no/
Hehe Edek sie załamał,kto by pomyślał facet z taką cierpliwąścią!!
OdpowiedzUsuńTa baba musi mu już na nerwach grać(co bardzo bardzo widać)
Ciekawa jestem co z ich rozmowo.