wtorek, 24 kwietnia 2012

III Rozdział - Bez Nadziei

Esme :


   Długo siedziałam i oczekiwałam na mojego męża , który właśnie był w pokoju lekarskim z tym całym doktorem Cullenem ! A miałam taką nadzieję , że będzie to jakiś inny lekarz . Nienawidziłam go , to prawda , nie widziałam go , ale miałam dość tego gadania każdej kobiety w miasteczku , jaki on przystojny , taki kulturalny i dobrze wychowany . Nikt nie mówił - oczywiście z płci żeńskiej - o niczym innym , tylko o nim . Mężczyźni podzielali moje zdanie , nie wiedząc , że ja tak o nim myślę .
   Nagle ktoś wyszedł z pokoju , gdzie teraz znajdował się Charles . Czasami słyszałam z niego jęki męża , gdyż pewnie nastawiali mu rękę . Wstałam gwałtownie i zerknęłam w tamtą stronę . Wyszedł z niego blond mężczyzna , jego skóra była biała , ale idealna , bez żadnych niedoskonałości . Każdy jego ruch był wykonywany z gracją , oczy miał miodowe , w których można by było utonąć . Serce zabiło mi mocniej , a ja poczułam jak by on o tym wiedział , co mnie zawstydziło .
    Podszedł do mnie z śnieżnobiałym uśmiechem . Nie mogłam zapanować nad moim narządem . Teraz wiedziałam kto to . Znałam go , to wtedy , gdy miałam 16 lat . Pamiętam z tego dnia , każdy , nawet najmniejszy , szczególik .
- Jak zgaduję , Pani Esme Evenson , prawda ? - popatrzył na mnie , a jednocześnie na kartkę , na której prawdopodobnie znajdowały się rejestry jego pacjentów , a w tym Charlesa .
- Tak - nie chciałam zachować się jak inne kobiety , które na moim miejscu zaczęły by się jąkać .
- My się chyba znamy , czyż nie ?
- Oczywiście , Panie doktorze ...
- Carlisle .
- ... dok ... Carlisle - uśmiechnął się do mnie z cichym śmiechem , a ja to odwzajemniłam - gdy miałam 16 lat , dzięki tobie moja noga jest sprawna .
- Dobrze cię pamiętam , Esme , czy mogę tak mówić ? - znów popatrzył na mnie , ale tym razem i ja na niego , a nasze oczy się spotkały na kilka sekund , bo oderwałam wzrok i nagle on nie wiedział , co zrobić , więc także odwrócił się i lekko skrzywił , nawet to wyglądało pięknie .
- Nalegam , by tak ! - sama nie wiedziałam co wygaduję , Carlisle tylko się zaśmiał . Jak ja mogłam go nie lubić ?! Przeszło mi po głowie , to jak go obrażałam . Teraz wiedziałam jedno , stoi przede mną Anioł .
- Pewnie , chcesz wiedzieć co z twoim mężem .
- Jak każda żona , na moim miejscu - tak naprawdę nie interesowało mnie to , a ni odrobinkę . Ten moment był najważniejszy .
- Wszystko z nim dobrze , wystarczy , że usztywnienie będzie nosił przez 7 miesięcy , to wystarczy .
- Dziękuje .
- Proszę - uśmiechnął się do mnie ponownie , było to dla mnie jak zbawienie .

Carlisle :


   Pamiętam dobrze jeszcze ją , jako nastolatkę . Kiedy była moją pacjentką , uśmiech nie schodził Esme z twarzy , nawet gdy operowałem jej nogę . Radość tryskała z niej strumieniami . Nie wiedziałem , dlaczego przy niej sam czułem się wesoły . Rzadko to mi się zdarza , a tak naprawdę to nigdy . Czy zakochałem się kiedyś ? Nie . Miałem na to 23 lata , ale i tak tego nie wykorzystałem .
   Możliwe , że było mi przeznaczone zostać tym , kim jestem , abym znalazł swoją drugą połówkę . Ale to niedorzeczne ! Nie powinienem myśleć o takich głupotach !
   Znowu usłyszałem ten słodki głos z ust , który dobywał się z kobiety , zbyt pięknej jak na człowieka , wręcz niezwykłej urody :
- Nie zmieniłeś się ani trochę od naszego spotkania .
- Naprawdę ? To chyba dobrze , prawda ? - musiałem zbić ją jakaś z tropu - No dobrze , koniec rozmowy . Twój mąż pewnie na ciebie czeka - uśmiechnąłem się do niej . Dziwiło mnie jedno , inne kobiety zachowywały się przy mnie , oczywiście nie obrażając ich , niecodziennie . Niestety , wiedziałem czemu . U Esme , słyszałem tylko jej bicie serca , po każdym miłym geście , skierowanym do niej .
- No tak , pewnie tak .Dziękuje i dowiedzenia .
- Mam nadzieję , że do zobaczenia - popatrzyła na mnie i ten słodki uśmiech pojawił się ponownie na jej twarzy , ale po chwili poszła , po swojego męża . No właśnie , męża , a ja coś do niej ... Nie , nie warto .
    Powinienem wracać do pracy , mam dużo zleceń jak na dziś , a także zmartwień . Edward wyjechał wczoraj , a ja się o niego martwię . Czuję się za niego odpowiedzialny , jak ojciec .
   Dość tych rozmyśleń . Pacjenci nie będą czekać . Poszedłem do sali numer 19 , gdzie zastałem młodego mężczyznę z wielką dziurą w ręce .
- Adam Swit ? - popatrzyłem na dokumenty , a następnie na niego z uśmiechem , który dodał mu otuchy , gdyż i on się uśmiechnął .
- Tak .

9 miesięcy później :


Esme :

   Wiedziałam , że ten dzień , wcześnie czy później nadejdzie . Był 3 tygodnie opóźnienia , ale miałam nadzieje . Najgorsze to to , że panuje straszna epidemia , a boję się , gdy urodzę , możliwe będzie zakażenie u mojego dziecka , co w niczym mi się nie przyda . To by był koszmar .

   Siedziałam właśnie przy kominku i czytałam książkę . Dopiero zaczęłam , więc nie umiałam ocenić czy jest dobra . Był to dramat : " Romeo i Julia " . Nie było tu narratora , dlatego szybko mogłam skończyć czytać , czego nie lubiłam . Uwielbiałam za to zanurzyć się w lekturze , a najbardziej kochałam kiedy była długa .
   Nagle poczułam dość mocne kopnięcie w brzuch . Zabolało mocniej niż zwykle . Wzięłam wielki wdech i wydech . Wdech i wydech , wdech i wydech . Powtarzałam sobie cały czas w myślach .
- Cii , kochanie . Spokojnie - powtarzałam do mojego , jeszcze nienarodzonego dziecka -  Ahhhh ! - znowu poczułam mocne ukłucie . Wiedziałam , że to już pora , ale nie wiedziałam co zrobić , gdyż w domu nikogo nie było oprócz mnie .
   Musiałam sobie poradzić . Jak ?!  Ktoś zapukał do drzwi , na całe szczęście ! Nie mogłam się odezwać , ból nie dawał mi rady . Nie wiedziałam czemu , moje przyjaciółki mówiły mi , że odezwać będę mogła się . Bałam się , może to było przez tą ranę , którą Charles mi zrobił , a także kiedy mnie bił po brzuchy w czasie ciąży . Bywało tak już kilka razy .
- Esme ! Jesteś tam ?! - Helen .
- Aaaa ! - odchodziły mi wody płodowe .
- Esme ! - moja przyjaciółka wpadła do mojego domu przerażona , ale pomogła mi wstać i zadzwoniła na pogotowie , musiałam jej wytłumaczyć - ledwo - jak się używa telefonu , gdyż niektórych nie było na to stać , a ja dzięki mojemu mężowi , miałam go . No tak , ożeniłam się z nim , gdyż mógł spłacić rachunki mojej mamy , tata umarł mi , gdy miałam 5 lat , więc nasze życie nie było jak z bajki .

                                                                                ***

    Urodziłam o 2.17 . Męczyłam się od piętnastej , ale było warto . Mam teraz pięknego , małego synka . Zastanawiałam się długo nad imieniem . Odłożyłam to na ostatnią chwilą . Będzie miał na imię Carl , od Carlisla . Pragnęłam tak mu dać na imię , nie mogłam , ponieważ wszystko mogło wyjść na jaw . Sama przyznałam się przed sobą , zakochałam się w doktorze . Obawiałam się tego .
    Właśnie ktoś wszedł do mojego pokoju , miałam nadzieję , że to Charles , gdyż jest on ojcem mojego dziecka . Nie , była to zła nadzieja .
- Mam dla pani smutną wiadomość - pielęgniarka spojrzała na mnie , a w jej oczach wyczułam smutek , nie miałam pojęcia , co może być okropną wiadomością w ten cudowny dzień .
- Co się stało ? - nie ukrywała nawet mojego szczęścia .
- Pani dziecko ...
- Co z nim ?! - przeraziłam się . Oby z nim było wszystko dobrze .
- Nie żyje , tak jak trójka innych dzieci . Zmarł na zapalenie płuc . - popatrzyłam na nią , a łzy pojawiły mi się w oczach .
- Co ?! Nie ! Nie , to niemożliwe ! - wstałam i uciekłam .
- Proszę panią ! - pielęgniarka krzyknęła za mną , ale ja nie zamierzałam się zatrzymać . Jedna rzecz przyszła mi do głowy , taka z której do niedawna się śmiałam , że w życiu bym tego nie zrobiła , ale nie mam wyboru . Nie ma już niczego !

_____________________________________________________________________________________________________

Mam nadzieję , że rozdział się podoba . Trochę zbyłam akcję z narodzinami , za co Was bardzo , a to bardzo przepraszam , następny rozdział za to będzie lepszy i ciekawszy . Komentujcie , bo bez tego nie mam ochoty pisać , bo nie wiem czy ktoś to w ogóle czyta . : (

9 komentarzy:

  1. Ja czytam ,pisz ,pisz! Jestem ciekawa. Pewnie będzie chciala sie zabić i doktorek ją uratuję i zamieni w wampira :D Czekam na next stories-at.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne . Rozpłakałam się , gdy Esme się dowiedziała , że jej dziecko nie żyje . Pisz dalej . Proszę . Jestem bardzo ciekawa co dalej .

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudnie
    hej, a mogłabyś zabić tego męża Esme? Strasznie mnie wkurza

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, dzięki za info. Sorry, że nie pisałam, ale nie miałam czasu ;/ Rozdział świetny, czekam z niecierpliwością na następny, bo pewnie Esme się zabije, a Carlisle ją uratuje, będzie Ed itd. Mam taką nadzieję :D Czekam na c.d

    OdpowiedzUsuń
  5. Superr . Nie ma co się zastanawiać pisz dalej , pisz , pisz !!! Czytam tego bloga z takim zaciekawieniem . Czekam na c.d ! I doczekać się nie mogę . Blog jest SUPERR !!! <3 ;* :DDD

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny blog. Czekam na ciąg dalszy. Jeśli chcesz, bym ci go oceniła zgłoś się tutaj: http://subiektywna-ocena.blogspot.com/2012/04/kolejka-katerina.html
    Przed zgłoszeniem przeczytaj regulamin.

    OdpowiedzUsuń
  7. smutne to gdy Esme się dowiaduje że jej synek nie żyje

    OdpowiedzUsuń
  8. szkoda, że mały Carl nie przeżył ;(

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz i ten miły i ten nie, lecz na razie się takowy nie zdarzył i jestem dzięki temu bardzo szczęśliwa!
Proszę nie umieszczanie tutaj reklam swojego bloga, bo zostanie to natychmiastowo usunięte!
Pod waszymi komentarzami zostawiajcie linki do waszych blogów. Na pewno je odwiedzę. ;)